Chyba każdy z Nas doświadczył w życiu jałowych dyskusji, w których mamy wrażenie uderzania głową o ścianę, a jedyną konsekwencją wymiany zdań są podniesione emocje i dyskomfort pozostający po nadszarpniętej, a czasami zniszczonej relacji. Niestety zdecydowana większość takich sytuacji dotyczy relacji z osobami nam najbliższymi, na których przecież najbardziej nam zależy. Mamy wrażenie, że w pewnym momencie stajemy przed wyborem: nasza racja lub relacja. Kto powiedział, że musimy wybierać?
Przyjrzyjmy się temu, co zadziewa się w takiej klasycznej sytuacji wymiany zdań, kiedy narasta konflikt. Na pewnym etapie rozmowy, kiedy nie akceptujemy stanowiska jakie przyjmuje nasz rozmówca często pojawiającymi się zwrotami są: bo Ty zawsze, bo Ty nigdy, Ty jak zwykle, bo Ty jesteś…
Na początek dobrze jest zdać sobie sprawę z tego, że samo arbitralne stwierdzenie, że coś występuje zawsze, nigdy itp. mija się z prawdą, jest to sytuacja bardzo mało prawdopodobna, a z naszej strony użycie słowa „Zawsze” stanowi hiperbolę i służy podkreśleniu faktu, że obserwujemy dane zjawisko w naszej ocenie dość często. U współrozmówcy taki komunikat w sposób zrozumiały budzi sprzeciw, dlatego warto posługiwać się w rozmowie konkretami np. w tym tygodniu 3 razy.
Tak sformułowany komunikat – tzn. wyhiperbolizowany oraz bezpośrednio odnoszący się do osoby naszego współorozmówcy, oceniający go w sposób negatywny powoduje, że dana osoba czuje się atakowana, więc naturalna konsekwencją jest jego postawa obronna – zaczyna się bronić, często także poprzez atak.
W takiej wymianie zdań niestety nie ma mowy o utrzymaniu jakiejkolwiek komunikacji, relacji. Rozmówca już kompletnie nie przykłada wagi do treści tego co chcesz mu przekazać, ponieważ w pierwszej kolejności będzie zajęty obroną własnego ja, a sprawę jeszcze dodatkowo komplikują eskalujące emocje. Tak więc, jeśli Twoim celem było, aby pokazać współrozmówcy że Twój punkt widzenia sprawy jest z goła inny, niestety nie tędy droga. Teraz nie przyjmie on już bezkrytycznie żadnego przedstawianego przez Ciebie argumentu, a nawet bardzo prawdopodobne, że będzie z góry odrzucał jego słuszność.
Tak naprawdę, może przekazać drugiej osobie co zechcesz, ale skuteczność tego przekazu będzie zależała od jej formy, czyli od tego w jaki sposób sformułujesz to, co chcesz przekazać, w jakie słowa ubierzesz swoje myśli.
Myślisz, że to nie takie proste? Głowa do góry, mam dla Ciebie gotowca 😀 Prosty schemat, który zachęcam Cię, abyś przetestował.
Ten sposób to tzw. Komunikat Ja. Polega on na tym, że mówimy o sobie, a nie o drugiej osobie oraz mówimy o faktach, wydarzeniach, sytuacjach nie oceniając ludzi.
Wygląda to tak: „JA; myślę, chcę, czuję, zamierzam… KIEDY TY; robisz, mówisz…”
Np. „Trudno mi pozbierać myśli, kiedy podnosisz głos”
Brzmi zdecydowanie lepiej niż „Zamknij się wreszcie” prawda? lub „Uspokój się!” Czy widziałeś kiedykolwiek, aby ktokolwiek uspokoił się po usłyszeniu komendy „uspokój się”? Ja nie. Trudno dyskutować z tym faktem, bo to przecież Twoja reakcja, subiektywna emocja, myśl… Dana osoba nie jest też bezpośrednio atakowana, więc nie przechodzicie w tryb walki ze sobą nawzajem i współrozmówca dopiero teraz masz szanse usłyszeć treść Twojego przekazu.
To jednak jeszcze nie wszystko, nie załatwia nam sprawy, ponieważ ten komunikat nie jest pełny tzn. nie zawiera pewnej bardzo ważnej informacji, a mianowicie naszej intencji. O co chodzi z tą intencją? Otóż, każdy kierowany do nas komunikat w sposób naturalny, automatyczny, a często nawet nieświadomy oceniamy pod kontem intencji rozmówcy, co on miał na myśli, co chciał przez to powiedzieć, zyskać, załatwić? Dosłownie wypowiedziane słowa to jedno, a przekaz jaki ze sobą niosą to coś zupełnie innego – jest on wynikiem oceny kontekstu, nadawcy, sposobu w jaki nad komunikat.. itd. Dzięki temu słowa „Ty głupku” w zależności od tego przez kogo, w jakich okolicznościach i w jaki sposób zostały wypowiedziane, możemy zinterpretować jako obraźliwe lub jako pobłażliwie żartobliwe.
Wyobraź sobie sytuację, której pasażer do kierowcy samochodu krzyczy „Uważaj! Czerwone światło!”. Z reguły takie sytuacje zdecydowanie podnoszą emocje kierowcy. Dlaczego? Teoretycznie pasażer nie powiedział nic złego, ani obraźliwego. Dzieje się tak właśnie z powodu naszej interpretacji intencji komunikatu jaki został do nas skierowany. Pełny komunikat zawiera cztery rodzaje informacji: obserwacje, myśli, uczucia, potrzeby. W przedstawionej tutaj sytuacji komunikat wyglądałby następująco:
Słowa „Uważaj czerwone światło!”
Obserwacja: „Nie widzisz tego”,
Myśl „Nie ufam Ci”,
Uczucie „Chce przejąć kontrolę”,
Potrzeba „Bezpieczeństwo, chcę abyś jechał wolniej”
Nie ma co dziwić się kierowcy, że denerwuje się kiedy jego umiejętności są oceniane negatywnie, są podważane.
W związku z tym warto w swoim komunikacie zawierać od razu informacje o swojej intencji, rozwiązanie sprawy tak, aby rozmówca nie musiał się jej domyślać.
„Kiedy jakiś warunek, coś nastąpi, to wtedy rozwiązanie, to czego oczekuje…”
„Potrzebuje tego”
Np. „Kiedy dasz mi chwilę czasu do namysłu, na pewno dam Ci odpowiedź której oczekujesz” lub „Potrzebuję teraz chwili ciszy do namysłu”
Mamy więc nasz końcowy komunikat: „Trudno mi pozbierać myśli, kiedy podnosisz głos. Jeśli dasz mi chwilę czasu do namysłu, na pewno dam Ci odpowiedź której oczekujesz”.
Gorąco polecam Ci ten sposób formułowania komunikatów, co może na początku wymagać dużego skupienia i wysiłku zanim wejdzie w nawyk lecz biorąc pod uwagę wartość relacji jakie budujemy z najbliższymi nam osobami taki sposób rozmowy staje się na wagę złota.
Proszę wypróbuj i daj znać w komentarzu jak Ci poszło i jak oceniasz wartość i użyteczność komunikatu Ja.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.